Dzień dobry,
W dzisiejszym newsletterze o tym:
Jeśli ten newsletter Ci się podoba, ale jesteś tutaj przypadkiem, kliknij tutaj, aby się zapisać i otrzymywać podobne biuletyny co dwa tygodnie.
Zaczynamy!
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem publikację Wunderman Thompson Intelligence “Into the Metaverse”.
Pewnie w końcu i tak wejdziemy do Matriksa, więc nie będę tracił Waszego czasu na analizę tego zjawiska z punktu widzenia edukacji. Już to robiłem na łamach EPALE - kto chce, zapraszam do lektury.
Dziś interesuje mnie przede wszystkim nasze podejście do tego zjawiska. Metaverse wydaje się czymś odległym, ale tak zwana transformacja cyfrowa jest od lat odmieniana przez wszystkie przypadki.
Technologia miała być także naszym utrapieniem. Atrofia mięśni, zepsuty wzrok i konieczność suplementacji witaminy D nawet latem - tak się miało skończyć przesiadywanie całymi dniami przed komputerem. A tymczasem w badaniu Wunderman Thompson Intelligence (z końca 2021 roku, próba ponad 3 tys. osób z USA, UK i ChRL) padły takie deklaracje:
Źródło: Raport "Into the Metaverse" (2022) Wunderman Thompson
Uwielbiam te lekko manipulowane pokazywanie danych. Wszak te 55 czy 56 procent to nie są oznaki znaczącej przewagi. Dobrze byłoby powiedzieć, jak się rozkładają skrajne odpowiedzi i oczywiście jakie argument stoją za “tak” lub “nie”.
Czym więcej firm będzie deklarowało wejście w metawersum, tym częściej będziemy świadkami takich publikacji. Nadchodzi powoli czas racjonalizacji technologicznej zmiany, która się zbliża i tłumaczenia sobie i innym, że to dobre. Różnego rodzaju badania i ankiety mocno temu służą, ponieważ lubimy słupki i procenty. Pozwalają one w każdej dziedzinie życia zaprezentować jasne stanowisko i do tego w liczbach, a liczby to matematyka. Z matematyką się nie dyskutuje.
Wrzucam za to pięć tez z cyklu "pożyjemy, zobaczymy":
Źródło: Raport "Into the Metaverse" (2022) Wunderman Thompson
84% Chińczyków twierdzi, że technologia pomaga pogłębiać ich relacje z bliskimi. 87% uważa, że tworzy i promuje zachowania empatyczne. I jak nie rzucić tego wszystkiego co fizyczne i nie uciec do metawersum? Podam jeden powód: konsumenci wirtualnego świata już teraz są gotowi zapłacić - średnio - ponad 76 tys. dolarów za cyfrowy dom. Z racji tego, że wciąż jeszcze spłacam kredyt w życiu doczesnym, w tym cyfrowym mógłbym być bezdomnym.
Źródło: Raport "Into the Metaverse" (2022) Wunderman Thompson
Od razu powołam się na źródło, żeby nie było, że zmyślam: https://linktr.ee/creator-report/
Zdaniem autorów na świecie jest około 200 mln twórców treści internetowych, z czego dla mniej więcej jednej trzeciej to jest zajęcie pełnoetatowe, choć oczywiście etatu w rozumieniu stosunku pracy tutaj raczej nie doświadczymy. W każdym razie, dla 66 milionów ludzi tworzenie treści do internetu to główne lub nawet jedyne zajęcie zarobkowe. Sęk w tym, że tylko 12% z tych twórców przekracza barierę zarobków 200 tys. złotych rocznie (w zależności od kursu dolara, ale takie to mniej więcej wychodzą kwoty).
Źródło: Linktree "The 2022 Creator Raport"
Z racji tego, że mówimy o twórczości w internecie (co wpisuje się wspieraną przez nas misję tworzenia i sprzedawania własnych produktów edukacyjnych w sieci), to szczególnie interesujące jest dla mnie rozwarstwienie tej grupy. Wiemy przecież, że dobrze zarabiają tylko nieliczni (12%), a jednocześnie jeszcze 2-3 lata temu co kilka tygodni czytaliśmy rewelacyjne posty o tym, jak to debiutujący twórca wyprodukował swój pierwszy kurs online i od razu rozbił bank. To może tworzyć złudne poczucie, że każdy może to osiągnąć, skoro na świecie jest 200 milionów twórców. Co prawda największa “gorączka złota” w branży tradycyjnych kursów online już minęła, ale zawsze warto mieć na uwadze kilka kluczowych czynników sukcesu:
Źródło: Linktree "The 2022 Creator Raport"
Model zarabiania na własnej twórczości w internecie nie jest łatwy. Wymaga dużego nakładu czasu i wytrwałości. Z drugiej strony, pozwala na zarabianie na własnej pasji, co nie zdarza się często. Kluczowe jest jednak to, aby przełamać pewną barierę i zacząć zarabiać. Inaczej można utknąć w środku niczego, gdzie brakuje nam czasu na tworzenie, ponieważ na nim nie zarabiamy i musimy ten czas dzielić na masę innych działań zawodowych.
Źródło: Linktree "The 2022 Creator Raport"
Bycie twórcą “na pełny etat” nie jest oczywiście warunkiem sukcesu. Trzeba jedynie zdawać sobie sprawę, że na własnej twórczości łatwo jest zarabiać tak ogólnie, jednak zarabiać tyle, aby rzucić wszystko inne… to już znacznie trudniejsza sprawa.
SesionLab załatwia banalną, wydawałoby się, potrzebę szczegółowego planowania szkoleń i warsztatów. Pozwala na wygodne i szybkie przygotowanie bardzo szczegółowego skryptu i dopasowanie go do ram czasowych i innych formalności. Niby niewiele, biorąc pod uwagę, że to samo możemy zrobić w arkuszu kalkulacyjnym, jednak w SesionLab mamy połączenie stosunkowo prostej obsługi z zaawansowanymi rezultatami.
Każda aktywność: ćwiczenie czy nawet przerwa jest rozmieszczona czasowo niczym w ramówce telewizyjnej. Dzięki temu otrzymujemy czytelny plan. Możemy też łatwo manipulować elementami i eksperymentować, dzięki czemu układanie planu szkolenia naprawdę jest proste. Czas dostosowuje się automatycznie - jeśli mamy zaplanowaną przerwę obiadową na godzinę 12.30, to program przypilnuje, żebyśmy ustawili wszystko zgodnie z planem.
Plan to jedno, a rzeczywistość - drugie. Nawet doświadczeni trenerzy czasem “rozjeżdżają się” z ramówką. Zdarza się, że grupa utknie dłużej na banalnym (w naszym odczuciu) ćwiczeniu, a jakiś poważny element, zaplanowany pierwotnie na godzinę, załatwią w kwadrans. I są to zjawiska na której nie zawsze mamy wpływ. Każdy, kto realizuje serie niby takich samych warsztatów dla niby takich samych grup szybko się orientuje, że grupy nigdy nie są takie same, nawet jeśli są rekrutowane spośród jednej organizacji czy firmy.
Tym bardziej liczy się narzędzie, które pozwala łatwo i szybko planować, ponieważ na bazie tych planów trener może naprawdę dużo nauczyć. Gdy realizuję serie 10-15 takich samych warsztatów zazwyczaj potrzebuję 2-3 spotkania, aby “wstrzelić się” w proces. Zależy mi na tym, ponieważ w takiej serii powinienem dostarczać możliwie taką samą usługę dla każdego, bez względu na to czy był w grupie czwartej czy jedenastej. W przypadku pojedynczych sesji można sobie pozwolić na znacznie większą elastyczność, oczywiście pamiętając o konieczności wypełnienia zadeklarowanego programu.
Ciekawym elementem SessionLab jest biblioteka gotowych scenariuszy aktywności szkoleniowych, w sumie ponad tysiąc propozycji. I nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo ciekawe źródło inspiracji. Pomyślcie: macie zupełnie za darmo ponad tysiąc scenariuszy ćwiczeń i innych aktywności, które nadają się i do sali szkoleniowej, i online. Ogromna baza możliwości.
SessionLab jest dostępne w planie darmowym i w planach płatnych. W planie darmowym (z którego ja korzystam) możemy założyć maksymalnie 10 planów, ale nie można planować sesji wielodniowych czy równoległych.
Nie jestem fanem projektów w których ogłasza się nadchodzący dopiero w przyszłości sukces, dlatego z pewnym dystansem podszedłem do DALL·E, gdy o nim usłyszałem rok temu. Wielokrotnie widziałem różnie zbiórki fundraisingowe, które zaczynały się od wyjątkowo atrakcyjnej reklamy (zazwyczaj na Fb). Zaczyna się od obietnicy produktu, który jest dużo lepszy, niż konkurencja, a po kliknięciu i przejściu na stronę startupu okazuje się, że oczywiście, ale za 5 lat, a na razie musimy zebrać milion dolarów na dalsze prace rozwojowe. Z tym, że już teraz gwarantujemy sukces, co się może nie udać?
A jednak rok po premierze pojawił się DALL·E 2 i, żeby już Was nie trzymać w niepewności, jest to system do tworzenia oryginalnych i realistycznych obrazów w oparciu o interpretację tekstu. Tekst tworzymy my, a sztuczna inteligencja przekłada całość na obraz. Całość opiera się przede wszystkim o ten obszar AI, który nazywamy uczeniem maszynowym. Nasza sztuczna inteligencja musi podjąć miliony wyzwań, aby nauczyć się odpowiednio interpretować nasze zapytania i tworzyć oryginalne treści. To niezwykłe, ponieważ mówimy tutaj o całkowicie oryginalnej twórczości. Ma to też ciekawe konotacje z obszarem prawa autorskiego (ale o tym już niedługo w bezpłatnym kursie z ochrony własności intelektualnej dla edukatorów, który właśnie tworzymy w fundacji - śledźcie newsletter i nasze media). Mnie cieszy zaś to, że zamiast przeszukiwać projekty stockowe, które są powtarzalne, tutaj możemy liczyć na coś oryginalnego. Nie wierzycie? No to zobaczcie.
Źródło: Strona Open AI
To jest efekt zapytania o treści: misie kupujące warzywa w starożytnym Egipcie. System potrafi też interpretować już istniejące prace. Oto efekt. Z lewej strony oczywiście rozsławiona filmem Dziewczyna z perłą Jana Vermeera, a prawej - luźna interpretacja tegoż dzieła. O ile w przypadku AI możemy mówić o “luźnym” podejściu do czegoś. Wszak to tylko program komputerowy.
Źródło: Strona Open AI
Pokazuję to zjawisko Wam, drodzy edukatorzy, abyśmy wszyscy pamiętali, że w ciągu co najwyżej dekady sztuczna inteligencja da nam niezwykłe możliwości i narzędzia. Jeśli chcecie spróbować DALL·E 2, to trzeba niestety trochę poczekać, ale już teraz można zapisać się do programu. Bardziej dociekliwi mogą też zapoznać się z wynikami badań zespołu, bo ten projekt to nauka, a nie marketing. Oczywiście promocja również działa i robi swoje, ale nie jest najważniejsza. W zasadzie, to mogę tylko pogratulować im, że będąc pracownikami naukowymi, mają wsparcie, które sprawia, że ich wynalazek ma szansę wyjść poza laboratorium. Nam tego w Polsce cholernie brakuje, żeby przypomnieć tylko grafen czy tzw. niebieski laser.
Na koniec dodam jeszcze, że projekt opiera się o OpenAI Codex - system, który dzięki AI potrafi tłumaczyć język naturalny na kod. A to nic innego, jak natural-language programming (NLP). Jest to obecnie bardzo gorący temat na najwyższych szczeblach technologicznej drabiny. Firmy takie jak Google czy OpenAI inwestują naprawdę duże pieniądze w to, żeby komputery nas rozumiały. Innymi słowy: aby one nauczyły się naszego języka, a nie - jak dotychczas - my ich. Dla jednych będzie to rewolucja w programowaniu (bo pisanie kodu przestanie być pożądaną umiejętnością i wąskim gardłem), a dla innych - możliwość tworzenia dzieł sztuki bez najmniejszych zdolności plastycznych.